Translate

tworzenie czegoś co przynosi nam radość i satysfakcję

wtorek, 28 maja 2013

Idąc za ciosem - drugi pierścionek.

Tym razem koralika nie szukałam. Sam wpadł w moje ręce. A szczerze powiedziawszy: podsunęła mi go koleżanka... "Ma być w odcieniach szarości, bieli i czerni." - rzekła księżniczka i oddaliła się prać skarpetki... a ja zostałam z tą całą biedą... Skąd ja jej teraz wytrzasnę biel i szarość?! (bo czernią mnie właśnie obdarowała....) Po męczarni związanej z myśleniem, wymyśliłam: muszę się udać do skarbca... :) Zaprzęgłam swoje 75 koni z wyjątkowo sprawnym układem hamulcowym (bo właśnie przeszedł przegląd techniczny. Wcześniej moja droga hamowania kończyła się w raz ze znalezieniem jakiejś górki i wjazdem pod nią...) i udałam się do sklepiku - "Koraliku". A tam.... Dzikie tłumy.....! No, tego to się nie spodziewałam.... Czyżby ręczne wykonywanie biżuterii zyskało na popularności...??? Kobiety, panny, rozchichotane dziewczynki z podstawówki, matki z uwiązanymi na sobie dziećmi w nosidełkach.... Te się oczywiście nudzą i drą wniebogłosy, bo jak taka mama spragniona błyskotek dorwie się do półki z koralikami to traci głowę i potrafi przestać przy niej z pół godziny... (wiem to po sobie)... Gwar, hałas, gorąco, duchota... Brakowało mi tam jeszcze mocno spoconych galerników... (dlaczego galerników...? I to jeszcze spoconych...? Nie wiem. I nie wnikam). Jak ja mam się tu odnaleźć...? Jaaak jaaa się poświęcam...
"Poczekaj Ty, Księżniczko. Już ja Ci sygnecik sprawię." Po godzinie (tyle mi zajęło wybieranie i stanie w kolejeczce), uboższa ale z cennym zawiniątkiem w garści wypadłam na gwarną i ruchliwą ulicę. Szybko i sprawnie namierzyłam swoje 4 kółka (tu chciałam nadmienić, że moje koleżanki, w tym wieku już zaczynają z tym mieć problem). "Byle odpalił, byle odpalił...". Od pewnego czasu to moja mantra. Jest. "Byle dojechał, byle dojechał..." Dojechał.


Tak się rozpędziłam, że dwa zrobiłam.


Ta druga błyskotka z drugiego zdjęcia to dla klientki :) A na warsztacie leży już kolejny...

12 komentarzy:

  1. Pozwolisz, że ja znowu od końca. Widać tak mam.
    Błyskotki błyskają jak dla mnie za mocno, choć czasem "cni mi się" za takim lekkim przepycham.

    Wizja galernika... spoconego, sztukującego jakieś świecidełka ścięła mnie z nóg. Ale może to wina chardonnay... ;)

    Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale mnie się zdarzyło zapomnieć, gdzie auto zostawiłam. Na zasadzie konia, co zawsze tą samą drogą... Zostawiłam na ulicy koło domu, a polazłam jako ta stara szkapa względnie inny Łysek na parking, gdzie auto zawsze zostawiam... Kolejny dowód, że skleroza nie boli tylko nachodzić się trzeba.

    Jak w tej pasmaterii taki ruch, to może prowadzą jaką działalność dodatkową? ;)

    Ciekawe jakie będą następne samo-wpadające koraliki ;) Pierwszy podobał mi się najbardziej.
    That's all fox.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, czasem mam jakieś ciągotki do baroku... chodzi mi o stroje i błyskotki a nie o higienę :) Ponoć pod przykrywką tego wielkiego bogactwa i przepychu jakim charakteryzowała się ta epoka - tłukli młoteczkami wszy pod tymi wielkimi perukami. Ponoć...

    Nieee... To nie wina wina.... :) Tak już mam :) :( A wydawało mi się, że ciężko jest Ci dorównać a co dopiero ściąć z nóg :D

    Jaki wiek? Taki sam jak Twój. Podejrzewam... Chlubny rocznik 71. Moja przyjaciółka ze szkolnej ławki (z podstawówki!!!) pije już herbatkę z Miłorzębu japońskiego na poprawienie pamięci i koncentracji. Poleca! Wkurzyło ją to, że takie "śiksy" zaraz po studiach wszystko pamiętają z ustawy jaką przed chwilą przeczytały. I rozumieją! A ona bidulka, zamyka się w łazience ("kibelku"- ale złagodźmy formę) i usiłuje czytać ze zrozumieniem co jej nie wychodzi...

    Dodatkowa działalność... To umknęło mojej szpiegowskiej naturze ale postaram się to nadrobić... Lubię wyzwania.

    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... 71 to swietny rocznik :) Dobra pamiec to nie tylko kwestia wieku. Takze jej cwiczenia. Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze czasem problemy z koncentracja czy pamiecia, to wynik "przeciazenia systemu". Nie ma bata, organizm musi sobie wyszukac jakis wylacznik awaryjny.

      W baroku nie tylko tlukli wszy, ale nawet owe wyfiokowane damy nosily specjalny pojemniczek z krwia dla pchel. Taka forma przekupstwa, zeby ich nie gryzly.
      Potraktujmy zatem barok jedynie jako bardzo swobodna inspiracje dekoracyjna ;)

      W roli galernika dziubiacego mini-koralikowa bizuterie moja chora wyobraznia obsadzila Gerarda Depardieu :)

      Usuń
    2. Hi, hi, hi!!! Gerard Depardieu :D Już widzę jak tymi swoimi pulchnymi paluszkami przebiera te koraliki :D I na dodatek w swoim tempie czyli żółwim :). Sylwek S. też by chyba pasował do tej roli... Nie wiedziałabym tylko czy jest tą fuchą tak zniechęcony czy to taki typ urody... Ale dosyć tych żartów. Mój typ to chyba będzie Janosik - znaczy Perepeczko za czasów świetności... Idę w romantyzm... Mógłby tak przebierać te koraliczki a ja bym tak siedziała i patrzyła... i patrzyła... A mąż za plecami stoi i patrzy... patrzy... co ja wypisuje... Załamał się. Nie po raz pierwszy i nieostatni :)

      Usuń
    3. Janosik-Perepeczko to w tej wersji by bardziej za Kopciuszka robil ;)
      Jak szalec to szalec... A Sean Connery? My name issszz Bond. Dzejmsssz Bond... i tu by blyskal koralikami. A w piercieniu jakas ta jego zabawka szpiegowska (to by tez tlumaczylo ruch w Twoim sklepie pasmanteryjnym), wzglednie banalna trucizna...

      Wdziecznie machajac raczka sle pozdrowienia dla meza :D

      Usuń
    4. Ooooo.... Szonek.... Miodzio. Oj błysnąłby, błysną... chyba koralikiem w zębie... I klejnotami pod szkocką kratą... Może lepiej niech siedzi tam gdzie siedział, czyli w swoim wielkim zamczysku i pilnuje klejnotów... zamczyska rzecz jasna. Ja i bez jego szpiegowskich zabawek czuję się w tym sklepie jakby ktoś rozpylił jakiś haj.
      Mąż się po chichrał, podziękował i pozdrowił :)

      Usuń
  3. Pierścionek ładny, ale chyba rzeczywiście trochę "bogaty", sama nie wiem... :-) Ja biżuterii nie noszę, jedynie (jeśli nie zapomnę założyć;-)) to dwie srebrne obrączki, więc nie bardzo jestem w temacie co teraz modne. Najważniejsze jest żeby podobał się nowej właścicielce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierścionki ozdobne, bogate to też nie za bardzo moja bajka (oprócz tych codziennych, "funkcjonalnych")... Ale myślę sobie: przepierki w tych strojnych robić nie będę... A skoro ma zdobić -to niech spełni swą powinność. I jak już gdzieś wychodzę - to powoli staram się do nich przyzwyczajać.
      Może warto spróbować... Może się przekonasz. Może wymienimy się w niedługim czasie swoimi doświadczeniami :)

      Usuń
  4. Jak bogato! Lubię klimat pasmanteryjny, ale dziecko jest w takich miejscach dużym ograniczeniem- najpierw się nudzi, a potem dorasta i chce wszystko:) A jeśli szukasz dobrego niezawodnego i niedrogiego w obsłudze samochodu, to polecam Lanosy z rocznika 1999:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cytrynko! Skąd wiedziałaś?!? Toż to mój samochód! Znaczy się ... ja mam Nexiunię ale mąż mówił, że to jedno i to samo. Masz 100% rację!!! Za naprawę układu hamulcowego zapłaciłam mniej niż za przegląd! Poważnie. Do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Za przegląd skasowali mnie 200 zł... Lanosy i Nexie górą!

      Usuń
  5. Uwielbiam wszystko co błyszczy, im mocniej tyl bardziej mi się podoba!!! Co prawda wszelką biżuterię noszę od wielkiego dzwonu, nie przeszkadza mi to jednak kochać błyszczących elementów stroju. Tak intensywnie odbijający światło pierścionek jest przegenialny!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie - o to chodzi, Katyu!!! Do tego dążmy! Jeden taki "drobiażdżek" i stylizacja gotowa :) Nie zapomnijmy też o odzieniu oczywiście ale w tym przypadku to drobiazg. Ważniejszy jest ten na palcu... :) Wczoraj o nim nie zapomniałam... :) i się wystroiłam!

    OdpowiedzUsuń