Translate

tworzenie czegoś co przynosi nam radość i satysfakcję

poniedziałek, 2 września 2013

Mundurki szkolne - cd :)

Dzięki dziewczyny za odzew i pozytywne opinie po przedstawieniu Wam pierwszej serii zdjęć z tematem przewodnim: mundurki szkolne!
Maks i Anastazja i Wam wpadli w oko.... :)
Mam takie zaległości w odwiedzaniu Was, że aż mi głupio - ale nadrobię to! Obiecuję!!! Niech tylko wystopuje ten czas szalony.... Prrrrrrr...
Jako ze właśnie mamy za sobą rozpoczęcie roku szkolnego - ciąg dalszy naszej sesji...
Tu na naszych zamyślonych modelach mamy strój do użytku codziennego...


Tu zamyślenie przeszło już chyba w sympatię..... :)


A tu przyszedł czas na naukę...


Tu mamy prawdziwe życie...: Kobietka znudzona ciągłym zgłębianiem mało istotnych spraw typu: "Gdzie leży Szczecin...?" troszczy się o dobry wygląd na zdjęciach. Mężczyznę nie wiele to obchodzi... Musi rozwikłać kolejną "zagadkę życia"...



I jeszcze kilka migawek.... I to nie były ustawki.... Nie wiem co o tym sądzić..... :)



Duuuuuuuże PODZIĘKOWANIA dla naszej nadwornej fotograf - HONI !!!
HONIU - DZIĘKUJEMY!!!! Bez Ciebie nie byłoby tak superaśnej sesji!!!  :D

czwartek, 29 sierpnia 2013

Po malym urlopie - ogromny temat: szkolne mundurki

Witam po krótkiej przerwie urlopowej (już dawno o niej zapomniałam)... oraz po dłuższym okresie ciężkiej pracy na poczet firmy...
Wiąże się on ściśle z właśnie z zaczynającym się rokiem szkolnym: szkolne mundurki :)
Same teraz rozumiecie... Zamiast w sierpniowe dni przemierzać świat wzdłuż i wszerz - u mnie gorący okres i bynajmniej - nie na rozpalonych słońcem plażach...
A oto projekty mundurków do jednej ze szkół. Jest to szkoła Montessoriańska, o której można mówić całymi godzinami... dlatego zainteresowane osoby tym systemem nauczania - odsyłam na ich stronę. Powiem jedno: hasło jakie przyświeca tej metodzie wychowania i nauczania brzmi: WSZYSTKO MOŻESZ - NIC NIE MUSISZ. Dzieci siedząc na dywanikach skupione woków nauczyciela - uczą się kreatywnego myślenia. Nie wkuwają na pamięć tysiące rubryczkowych mądrości... Odpowiednio przygotowani do prowadzenia tego typu zajęć pedagodzy - dają im narzędzia i uczą odpowiednio z nich korzystać. Po tej szkole jest ponoć ten, który wymyślił GOOGLE...  
Jeszcze tylko słówko na temat modeli. Spotkali się (w co trudno będzie uwierzyć oglądając zdjęcia) 5 minut wcześniej... Anastazja - córka siostry mojej przyjaciółki z czasów podstawówki (toż to Neolit...) i Maks - synuś mojej przyjaciółki z czasów nieco młodszych... To była chyba miłość od pierwszego wejrzenia....Tak się zgrali! Nie da się ukryć, że nasze serca też skradli... A jak do siebie pasowali... Oceńcie same :)










CDN.....



  

wtorek, 18 czerwca 2013

Podrasowane kimonko

No i stało się... Ledwiem zdążyła zrobić jej zdjęcie w nowej odsłonie... (obiecałam takowe w poprzednim poście). Mam tu na myśli kimonko z nowm dodatkiem w postaci łańcucha - jak zapewne zauważyłyście. Jest to coś na wzór spętanej nim Brunchildy lub łańcucha sędziowskiego Sądu Wysokiego...(ostatnio rzuciła mi się w oczy Sędzia Anna Maria Wesołowska - stąd pewnie te skojarzenia....)
Zdarto go ze mnie nim zdążyłam się w nim pojawić na rodzinnym obiadku... a miałam taki plan... I to jakie krzyki były... że: "dlaczego jej osoby nie informuję, że coś nowego mam na stanie czego jej osoba jeszcze nie widziała... I dlaczego musi się o tym dowiadywać z internetu a nie bezpośrednio od źródła... Że w ostatniej chwili zdążyła! A teraz to ona może mi go pożyczyć... Na ten obiadek - ma się rozumieć". No i pozbyłam się kimonka. Szyjcie dziewczyny! Ile się da!





Do kompletu można sobie zmajstrować bransoletkę.


A oto przepis na tego typu ozdobę:


Początek sznureczka musimy tak zabezpieczyć aby nam nie uciekł.
Później już tylko zostaje przetykanie go między oczkami.
A po przetknięciu wszystkiego wystarczy już tylko ozdobić dekolt lub przeznaczyć go na bransoletkę :)

niedziela, 16 czerwca 2013

Szablon na bluzkę typu kimono

Czas nastał dla mnie ciężki bo wraz z nadchodzącymi urlopami - nadeszło więcej pracy. Każda z Pań musi się odpowiednio prezentować na rozgrzanych od słonecznych promieni plażach nadmorskich kurortów lub rozedrganych od gorącego powietrza promenadach...
A teraz wróćmy do naszej smutnej rzeczywistości... No... może trochę przesadziłam bo źródłem naszej radości może stać się to oto właśnie: KIMONO! Jakiś czas temu obiecałam szablon na bluzkę typu kimono. Pamiętacie ją? Uszyta była z szarej dzianiny. Tym razem wersja biała.


Nie dość, że obiecałam (a obietnic staram się dotrzymywać), to jeszcze ją przetestowałam na wszystkie możliwe strony i stwierdzam: WARTO!
Jest uniwersalna, funkcjonalna i do wszystkiego pasuje. Czy macie lepszy czy słabszy dzień - ona spełni swoją funkcję. Jeżeli mamy dzień w którym nasz nastrój zbliżony jest do wisielczego i każdy fragment naszego ciała krzyczy: ZOSTAW MNIE - nie dobieramy butów, torebki, biżuterii czy spodni w kolorze neonu w którym zrucamy się w oczy z jednego końca Marszałkowskiej w drugi... Nie. Chodzi nam przecież o to aby się zbunkrować i najlepiej niezauważonym, przemknąć szybciutko do pracy. Są takie dni...
A więc: znajdujemy w szafie kawałek tkaniny albo dzianiny. Tak jak i ja ją znalazłam. Od razu możemy wziąć udział w akcji: uwolnij tkaniny ze swojej szafy :) Rach-ciach i jest! Uszycie jej zajmie Wam z godzinę. Wystarczy tylko przygotować sobie szablon na podstawie niniejszych rysunków. Przepraszam za jakość ale sama zaskoczona byłam ich naświetleniem... Pojęcia nie mam co zrobić, żeby były jaśniejsze... Na stole wszystko cacy (wydawało mi się że pracownię mam RACZEJ jasną), w kompie wszystko - tak jak widać.

SKALA: 1 krateczka to 5cm


Przód wygląda identycznie jak tył tylko musimy troszeczkę obniżyć podkrój szyi.
 

Jeżeli mamy już szablon możemy go ułożyć tak aby nie ciąć materiału wzdłuż ramienia. Musimy tylko pamiętać o jednym: szablon przodu i tyłu musi przylegać do złożenia tkaniny. Inaczej będziemy miały szew po środku przodu i tyłu... czego na pewno chcemy uniknąć.

Możemy ułożyć i w ten sposób, również pamiętając o zasadzie przyłożenia szablonu do środka złożenia tkaniny.


Albo w ten sposób:


Na każdy z tych sposobów musicie mieć z 1.25cm materiału (przy długości bluzki 55 cm)... Jeżeli macie mniej np. 60cm - to możecie uszyć sobie identyczną tunikę tylko z krótkimi rękawami. Ułóżcie wtedy szablony wg tego sposobu, który i ja byłam zmuszona wybrać. Na ta wersję potrzeba nam 65 cm.


Pamiętajcie jednak przy tym aby nie był to materiał z wzorem, w przeciwnym razie grozi to:
a) posiadaniem tyłu pochodzącego zupełnie z innej parafii niż przód,
b) w związku z tym: przypięciem nam łatki AWANGARDOWEGO ARTYSTY z czym nie do końca może chcemy się identyfikować,
c) tego mogłaby nie udźwignąć "ulica"....

Potem już tylko krojenie:



I sama przyjemność czyli... szycie...


Oczywiście do Was należy decyzja jak i czym ją przybrać, przyozdobić, coś naszyć, namalować....
Mogę podsunąć jeden pomysł...
Wystarczy do tego kawałek łańcuszka i sznurek. Przetykamy go pomiędzy oczkami wg poniższego zdjątka a następnie obszywamy nim dekolt :)


Miłej zabawy :)


wtorek, 28 maja 2013

Idąc za ciosem - drugi pierścionek.

Tym razem koralika nie szukałam. Sam wpadł w moje ręce. A szczerze powiedziawszy: podsunęła mi go koleżanka... "Ma być w odcieniach szarości, bieli i czerni." - rzekła księżniczka i oddaliła się prać skarpetki... a ja zostałam z tą całą biedą... Skąd ja jej teraz wytrzasnę biel i szarość?! (bo czernią mnie właśnie obdarowała....) Po męczarni związanej z myśleniem, wymyśliłam: muszę się udać do skarbca... :) Zaprzęgłam swoje 75 koni z wyjątkowo sprawnym układem hamulcowym (bo właśnie przeszedł przegląd techniczny. Wcześniej moja droga hamowania kończyła się w raz ze znalezieniem jakiejś górki i wjazdem pod nią...) i udałam się do sklepiku - "Koraliku". A tam.... Dzikie tłumy.....! No, tego to się nie spodziewałam.... Czyżby ręczne wykonywanie biżuterii zyskało na popularności...??? Kobiety, panny, rozchichotane dziewczynki z podstawówki, matki z uwiązanymi na sobie dziećmi w nosidełkach.... Te się oczywiście nudzą i drą wniebogłosy, bo jak taka mama spragniona błyskotek dorwie się do półki z koralikami to traci głowę i potrafi przestać przy niej z pół godziny... (wiem to po sobie)... Gwar, hałas, gorąco, duchota... Brakowało mi tam jeszcze mocno spoconych galerników... (dlaczego galerników...? I to jeszcze spoconych...? Nie wiem. I nie wnikam). Jak ja mam się tu odnaleźć...? Jaaak jaaa się poświęcam...
"Poczekaj Ty, Księżniczko. Już ja Ci sygnecik sprawię." Po godzinie (tyle mi zajęło wybieranie i stanie w kolejeczce), uboższa ale z cennym zawiniątkiem w garści wypadłam na gwarną i ruchliwą ulicę. Szybko i sprawnie namierzyłam swoje 4 kółka (tu chciałam nadmienić, że moje koleżanki, w tym wieku już zaczynają z tym mieć problem). "Byle odpalił, byle odpalił...". Od pewnego czasu to moja mantra. Jest. "Byle dojechał, byle dojechał..." Dojechał.


Tak się rozpędziłam, że dwa zrobiłam.


Ta druga błyskotka z drugiego zdjęcia to dla klientki :) A na warsztacie leży już kolejny...

poniedziałek, 20 maja 2013

Bajka o koraliku czyli jak nie narobić sobie roboty



Opowiem Wam historię... A historia zaczyna się od... malutkiego koraliczka...
Leżał sobie, głęboko w szufladzie, na dnie szkatuły, nie pamiętany przez nikogo z naszego rodu aż... dnia pewnego, przez zupełny przypadek spowodowany promieniowaniem z kosmosu... wpadł w moje ręce.


Sekundę póżniej następny...


I nastała jasność! (bo mnie oświeciło). Z setki myśli przewijających się z prędkością światła przez mój mózg (bo taki posiadam. Czasami...), wyłuszczyłam jedną z nich: Z TEGO POWSTANIE PIERŚCIONEK!!! (ta dammmmm!!!!)


Następną moją myślą było...: po co mi ten pierścionek...? "No, dobra. Skoro już jesteś, to coś trzeba z Tobą zrobić". Najlepiej: nosić. Tylko do czego...? I znowu zaczęły mną targać egzystencjonalne niepokoje ... (a to może wyprowadzić z równowagi, prawda?) Mam: USZYJĘ DO NIEGO SPÓDNICĘ!!! Szarą. Bo to ładny kolor i pięknie idzie z turkusowym. I jak to w życiu bywa: przez zupełny przypadek znalazłam go w szafie... I znowu życie nabrało sensu!!! :D (ta dammmmm!!!!)

W razie czego to i nici w chodzącym za mną kolorze się znalazły :)
I chusta...
I naszyjnik... tylko chyba odbiega trochę stylem... Holender... (Mad Ik - nie do Ciebie:) )


No dobra... ale przecież w samej spódnicy, z pierścionkiem na ręku paradować się nie da... No może i da, ale ja wolałabym zaoszczędzić sobie i wszystkim tych doznań estetycznych.
Co więc mam dalej czynić...? Znowu rozchwiał mi się charakter. Po butelce napoju niskoalkoholowego i na dodatek gorzkiego (ble, nie cierpie ale czego się nie robi dla sztuki) - umysł się rozjaśnił: No tak! Przecież to proste: USZYJĘ BLUZKĘ!!! (ta dammmmm!!!!)



Mało mi. Ciągle mi mało... Turkusu rzecz jasna, nie piwa. Co to jest - taki mały pierścioneczek. Ledwie go widać. Mam! Bransoletka. Tak. BRANSOLETKA TO JEST TO!!! (ta dammmmm!!!!)




A propos: czy któraś z Was wie jak zapiąć taką bransoletkę bez tracenia na tę czynność tak cennego czasu ??? Bez latania i szukania pomocy u rodziny, sąsiadów czy wylewania litrów potu usiłując już nawet przy pomocy zębów dokonać tego cudu...???

A mogłam zostawić tego głupiego koralika tam gdzie go znalazłam...