Witam wszystkich odwiedzających!
Urlop, urlop i po urlopie... Podzieliłam sobię trochę ten czas pomiędzy wyjazdami i remontami. Nim się oglądnęłam - minęło trochę czasu od ostatniego posta. Teraz postaram się nadrobić stracony czas....
Kiedy stwierdziłam, że dosyć już wypoczynku - wpadłam na pomysł remontów. Na moje nie szczęście wlazłam na strych... no i znalazłam na nim... szafę. Zostawili ją poprzedni właściciele. Była w strasznym stanie. Stała rozkręcona na części, oparta o ścianę, podpierała ją druga i gdyby nie to - dawno rozsypała by się w pył... "Coś z nią trzeba zrobić... Inaczej rozpadnie się do końca." -pomyślałam, a że u mnie działanie idzie od razu w ślad za myśleniem, zabrałam się za jej znoszenie. "Przecież idealnie wpasuje się do przedpokoju! Właśnie tego nam tam brakuje!" Ślubny (przyzwyczajony już do moich " natychmiastowych zadań specialnych") zobaczywszy mnie jak złażę ze strychu z boczną ścianą szafy na plecach - załamał się... Mimo negocjacji - nie dałam się zbić z tropu. Teraz, po fakcie - to ja już rozumiem o czym mówił... -"Ale co? Ja tego nie zrobię!?" I mimo obolałych paluszków i w ogóle (!) całego ciała chyba nie żałuję...
A oto efekt.
No i musiałam do niej od razu obszyć lnem jej mniejszą siostrę - malutki regalik. Po otworzeniu suwaka który znajduje się pomiędzy czerwonymi szlaczkami, ukazują się półki.
Kotu też się coś należało. Chyba mu się spodobała...
Witam Ciebie Kobietko :))
OdpowiedzUsuńSzafa - śliczna :)) aż mi serducho ścisnęło że nie moja .. Pozdrawiam Beata :))
Hejka!
OdpowiedzUsuńMyślę, że jak Cię najdzie, Kobietko - to będziesz miała taką samą albo lepszą!!! :)
Miłego wypoczynku z bliskimi!!! :)
Pozdrawiam!!!